Po niespodziewanej wygranej Wybrzeża dwa tygodnie temu nad Stalą Mielec, Śląsk spadł na przedostatnią lokatę i traci do gdańszczan punkt, a do dziewiątych w tabeli Azotów Puławy 3 punkty. Do zespołów, które walczą o zakwalifikowanie się do play-off, dystans ten jest jeszcze większy, bo 6 punktów.
Wrocławian do końca rozgrywek czeka więc walka o utrzymanie. Szczypiorniści z Wrocławia muszą wygrywać nie tylko z zespołami z ostatniej czwórki w tabeli, ale czasami pokonać kogoś z czołowej ósemki. Właśnie takim rywalem jest Zagłębie.
– Gdańsk nas przegonił, myślę że Nielba także się jeszcze nie poddała i może urwać komuś punkty. Jesteśmy porównywalnym zespołem do Zagłębia. Ich atutem jest to, że są bardziej zgrani. My tak naprawdę dopiero w tym roku zbudowaliśmy nasz skład i cały czas szlifujemy wszystkie braki. Chcemy jak najszybciej wyeliminować te błędy, które miały miejsce w poprzednich spotkaniach. Poza tym gramy mecz derbowy, a takie spotkania zawsze mają troszeczkę smaczku – przekonuje II trener Śląska Daniel Grobelny.
Drużyna jest gotowa na ciężką walkę w niedzielnym spotkaniu. Na szczęście poza Marcinem Schodowskim wszyscy już wyzdrowieli. Nawet pechowy Arkadiusz Miszka, który dopiero co wyleczył kontuzję, a podczas meczu w Głowie upadł na parkiet uderzając głową w podłoże i Łukasz Jarowicz, który miał już wcześniej mocno poobijany łokieć.
– Łukasz po tym meczu był troszeczkę poobijany. Narzekał na staw łokciowy. Miszka po uderzeniu głowa w parkiet też miał dwa dni wolnego, ale na dziś wszystko juz dobrze wygląda – dodaje Grobelny.
Dwa punkty są wrocławianom bardzo potrzebne, a potem powinni jeszcze wygrać u siebie z Wybrzeżem i Nielbą. Wtedy walczyć o utrzymanie się w superlidze byłoby im troszeczkę łatwiej.
