Sam początek meczu pokazał jednak, że Start z trenerem Pawłem Turkiewiczem na ławce, będzie godnym i trudnym przeciwnikiem. Lublinianie mocno zaatakowali, grali szybko, agresywnie na tablicach i prowadzili nawet kilkoma punktami. W końcówce pierwszej kwarty zaczęli jednak opadać z sił, a Śląsk przejął kontrolę nad spotkaniem.
Świetnie grał Radosław Hyży, który po raz kolejny wszedł na parkiet w pierwszej piątce. Najbardziej doświadczony zawodnik Śląska grał co prawda tylko dziesięć minut, ale rzucił w pierwszej kwarcie sześć punktów, dobrze bronił i skutecznie utrudniał rywalom grę pod koszem.
– Zespół gra tak, jak przeciwnik pozwala. My graliśmy dobrze w obronie i w ataku. 30 asyst świadczy o tym, że to była zespołowa koszykówka – mówi Radosław Hyży.
Wrocławianie z minuty na minutę powiększali przewagę. W drugiej kwarcie pozwolili rywalom rzucić jedynie 6 punktów. W trzeciej odsłonie gry Śląsk wypracował sobie największe prowadzenie w tym meczu – aż 29 punktów (72:43).
Dla wrocławian było to już dziewiąte zwycięstwo w jedenastu dotychczas rozegranych meczach. Podopieczni Emila Rajkovića są niepokonani na własnym parkiecie. Dwie porażki, których doznali siedemnastokrotni mistrzowie Polski, to przegrane wyjazdowe z aktualnym mistrzem kraju PGE Turowem Zgorzelec i Rosą Radom.
Kolejny mecz Śląsk rozegra w sobotę, 20 grudnia, w Dąbrowie Górniczej z beniaminkiem MKS. Osiem dni później – 28 grudnia – do Wrocławia przyjedzie odwieczny rywal Śląska, Anwil Włocławek.
Śląsk Wrocław – Wikana Start Lublin 100:75 (23:22, 27:6, 24:24, 26:23).
Śląsk: Mladenović 22, Dłoniak 18, Skibniewski 8, Hyży 6, Ikovlev 3, Trice 19, Gabiński 10, Kinnard 4, Cesnauskis 3, Kulon 3, Burnatowski 2, Tomaszek 2.
Wikana: Allen 20, Wojdyła 5, B. Diduszko 5, Śmigielski 2, Lewandowski 2, Trojan 17, Cooksey 9, Czujkowski 9 (3), Ł. Diduszko 4 Billing 2.