Teraz wrocławianie zmierzą się jednak z zupełnie innym Stelmetem. Nie tym, który miał ogromne problemy na początku sezonu, bowiem pod wodzą trenera Saso Filipowskiego wicemistrzowie kraju przeszli potężną metamorfozę wygrywając 10 ostatnich spotkań.
Zgodnie z założeniami słoweńskiego szkoleniowca, jego zespół musi powstrzymywać swoich przeciwników na maksymalnie 70. punktach i w ostatnich dziesięciu meczach Stelmet stracił więcej „oczek” zaledwie 4 razy więcej.
Wrocławianie mają więc ciężki orzech do zgryzienia. Rywale są na fali, mają znakomitych zawodników i świetnego trenera, a do tego podpisali także w ostatnich dniach kontrakt z nowym środkowym Jure Lalicem.
– Jure gra tyłem do kosza, ma duże doświadczenie, grał wcześniej w takich drużynach jak Zadar, Krka Nove Mesto, wygrał mistrzostwo Ligi Adriatyckiej i Puchar Chorwacji. Jest mocnym, a przy tym mądrym podkoszowym zawodnikiem – mówi o swoim nowym graczu Saso Filipovski.
Lalić to jednak nie jedyne zmartwienie Śląska. W zespole są przecież także Łukasz Koszarek, Adam Hrycaniuk, Przemysław Zamojski, Aaron Cel, Chevon Troutman, Quinton Hosley i Kamil Chanas. Trener wrocławian zdradza jednak założenia przed meczem.
– Musimy pojechać na ten mecz z wiarą w zwycięstwo. Z przekonaniem, że możemy ich pokonać. Moim zdaniem presja jest na Stelmecie, który musi wygrać. Są wyżej w tabeli, mają lepszy bilans, grają u siebie, są faworytem i to im mogą trząść się ręce – mówi Emil Rajković.
Spotkanie Stelmet Zielona Góra – Śląsk Wrocław odbędzie się w sobotę, 31 stycznia. Początek meczu o godzinie 17:00. Transmisję będzie można oglądać na stronie Emocje.tv.