Pierwotnie spotkanie obu zespołów miało się odbyć na początku października, ale ze względu na udział kilku zawodniczek Chemika w siatkarskich mistrzostwach świata zostało ono przełożone na prośbę klubu z Polic. Chyba dobrze się stało, bowiem po nieco słabszym początku sezonu forma podopiecznych trenera Tore Aleksandersena stopniowo rośnie.
W piątek wrocławianki wygrały na wyjeździe z MKS Dąbrowa Górnicza 3:1 i choć nie wszystko w zespole ze stolicy Dolnego Śląska działało jeszcze perfekcyjnie, to jednak norweski szkoleniowiec nie krył zadowolenia.
– Potrzebowaliśmy chwilę czasu, by złapać rytm i potem graliśmy już tylko coraz lepiej. Zmierzamy w dobrym kierunku, ale nadal mamy wiele rzeczy, nad którymi możemy popracować. Ciągle potrzebujemy czasu, by się doskonalić i by znaleźć odpowiedni rytm oraz wykorzystywać naszą siłę w ataku – powiedział Tore Aleksandersen.
Bez względu na wszystko spotkanie z Chemikiem to jednak dla wrocławianek ogromne wyzwanie. Aktualne mistrzynie kraju wygrały cztery dotychczas rozegrane spotkania tracąc w nich zaledwie trzy sety (dwa z nich "urwała" Chemikowi drużyna Trefla Sopot – przyp. red).
Ogromną zaletą zespołu prowadzonego przez Giuseppe Cuccariniego jest z pewnością fakt, że po zdobyciu tytułu mistrzowskiego, w drużynie pozostały wszystkie najważniejsze zawodniczki m.in. Małgorzata Glinka-Mogentale, Anna Werblińska czy Ana Bjelica.
Środowe spotkanie będzie z pewnością wyjątkowe dla Agaty Sawickiej i Anny Grejman, które w ubiegłym sezonie występowały w Chemiku, a teraz bronią barw wrocławskiego Impelu.