Szczepan Radzki: – Co było kluczem do zwycięstwa w Pana debiucie w TBL?
Emil Rajković: – Nasza postawa w defensywie i wynikająca z tego ofensywa. Podkreślam to na każdym kroku – musimy być agresywni w obronie i wtedy łatwiej gra się w ataku.
Miał Pan w końcu pełny skład do dyspozycji i w końcu nie było na co narzekać.
Emil Rajković: – Gdybym nie miał pełnego składu to mecz z Wilkami byśmy przegrali. Moi podstawowi gracze odpoczywali, a dzięki temu mieli dużo sił, aby grać agresywnie w końcówce. Robert Tomaszek wszedł na parkiet i dał dużo energii z ławki rezerwowych. Mantas Cesnauskis grał 5-6 minut, ale to były minuty potrzebne na odpoczynek dla Roberta Skibniewskiego.
Mecz z Wilkami był trudniejszy niż ten z PGE Turowem Zgorzelec w Superpucharze Polski?
Emil Rajković: – Był po prostu trudny. Tutaj graliśmy pod presją, to była inauguracja ligi we Wrocławiu, graliśmy z beniaminkiem, a to zawsze są trudne spotkania. Byliśmy nim trochę podekscytowani, zespół był nieco zdenerwowany, ale skończyło się dobrze dla nas.
Da się określić po jednym meczu sezonu, kto będzie liderem tego zespołu?
Emil Rajković: – Nie wiem. Nie da się tego określić tak prosto, lider wykrystalizuje się sam. Jesteśmy drużyną, w składzie meczowym jest dwunastu zawodników i to między nimi wyłoni się ten, który będzie przywódcą.
Jak wygląda sytuacja z podkręconą kostką Rocky Trice’a?
Emil Rajković: – Myślę, że wszystko jest ok. Rocky wrócił na parkiet w czwartej kwarcie, biegał bez utykania, skakał tak jak zwykle, więc nie ma większego kłopotu.
Kolejny mecz gracie w Sopocie z Treflem, tam będzie chyba trudniej niż we Wrocławiu.
Emil Rajković: – Dokładnie tak. Trefl to brązowy medalista mistrzostw Polski, skład mają mocny, prawie cały taki jak w ubiegłym roku, tylko bez Adama Waczyńskiego. To będzie dla nas na pewno bardzo, bardzo trudne spotkanie.
SR