Pomocnika Śląska zabrakło co prawda w podstawowym składzie, ale pojawił się na boisku w 63. minucie i przejął opaskę kapitana od za Roberta Lewandowskiego. Mila to drugi po Waldemarze Prusiku zawodnik Śląska, który zagrał w reprezentacji Polski z kapitańską opaską na ręku.
– Przydarzyło mi się to już kiedyś w towarzyskim meczu z Estonią. To była wyjątkowa chwila, gdy cały stadion skandował moje imię i nazwisko. Gra tutaj była dla mnie ogromnym przeżyciem i cieszę się, że było to mi dane – podkreślił rozgrywający Śląska.
Taka zmiana nie była z góry zaplanowana. – Wyszło znakomicie. Sebastian, podobnie jak w poprzednich swoich występach, spisywał się bardzo dobrze i jak zwykle pokazał charakter – chwalił Milę trener Adam Nawałka.
Szkoleniowiec postanowił w meczu we Wrocławiu sprawdzić zawodników zazwyczaj siedzących na ławce. – Z pewnością było to bardzo emocjonujące spotkanie, chociaż zaczęło się dla nas fatalnie. Odpowiedzieliśmy w bardzo dobrym stylu, wyrównując jeszcze przed przerwą. Potem prowadziliśmy 2:1 i gdyby nie czerwona kartka mogliśmy wygrać. Jestem zadowolony, bo moi podopieczni przeprowadzili wiele ciekawych akcji – podsumował Nawałka.
Prowadzenie Polacy uzyskali po fantastycznym uderzeniu Arkadiusza Milika z rzutu wolnego. – To, że zdobyłem tę bramkę, to jednocześnie pech Roberta. Gdyby „Lewy” był na boisku, to właśnie on by strzelał – mówił Milik.
Reprezentację Polski komplementował także selekcjoner Szwajcarów Vladimir Petković. – Mieliśmy okazję zobaczyć bardzo dobre spotkanie w wykonaniu drużyn prezentujących bardzo wysoki poziom. Byliście lepsi, na co niewątpliwie miał też wpływ doping ponad 40 tys. widzów – przekonywał.
Zobacz także: