Około 130 tys. zł na rehabilitację swojej córeczki Julci otrzyma od Polskiego Związku Podnoszenia Ciężarów jedyny polski medalista zakończonych przed kilkunastoma dniami mistrzostw świata w tej dyscyplinie sportu Bartłomiej Bonk.
Początkowo PZPC zamierzało zorganizować mistrzostwa z bezpłatnym wstępem na wszystkie dni imprezy, ale ciężarowcy pokazali, że wielkie mają nie tylko muskuły. Wpadli na wspaniały pomysł, żeby jednak sprzedawać bilety na te zawody, a cały dochód przekazać na rehabilitację córeczki Bonka, Julci. Błędy lekarzy przy porodzie drugiej z dwóch córek, bliźniaczek sztangisty sprawiły, że maleńka dziewczynka urodziła się z niedotlenieniem mózgu, dlatego musi być pod stałą opieką lekarską i rodzicielską.
Zawody zorganizowane we Wrocławiu wypadły wspaniale, a równie świetnie wygląda policzony właśnie dochód z biletów. Publiczność dopisała. Wszyscy kibice mając na uwadze szczytny cel nie żałowali grosza i okazało się, że zebrano około 130 tysięcy złotych. Kwota ta w najbliższym czasie zostanie przekazana przelewem bankowym na konto świetnego polskiego sztangisty.
- Cieszę się bardzo, że udało się zebrać taką sumę. Chciałbym podziękować za to wszystkim kibicom. Obiecuję, że nie będzie to jednorazowe zdarzenie. Mam nadzieję, że także dochód z innych zawodów przekazywać będziemy na ten cel - mówi z uśmiechem wiceprezes PZPC Mariusz Jędra.
Sukces organizacyjny mistrzostw sprawił, że Wrocław najprawdopodobniej częściej organizował będzie największe imprezy w tej dyscyplinie sportu. W 2015 roku Polska będzie gospodarzem mistrzostw świata juniorów i wszystko wskazuje, że impreza ta trafi właśnie do stolicy Dolnego Śląska. Tym razem jednak zawodnicy będą zmagać się ze sztangą w Hali Orbita.
Na licytację może także trafić sztanga, którą fenomenalny Chińczyk Lu Xiaojun bił rekordy świata w kategorii do 77 kg.
Po światowym championacie zostało bowiem czterdzieści ciężarowych kompletów (sztanga plus talerze tureckiej firmu Werksan). - Po zebraniu zarządu PZPC ustalimy, do których trafią klubów. W pierwszej kolejności zapewne tam, gdzie mają najwięcej młodzieży i najlepsze wyniki – tłumaczy Jędra.
Andrzej Lewandowski