Choć zdecydowanym faworytem niedzielnego spotkania była drużyna aktualnych mistrzyń Polski, to jednak podopieczne trenera Radosława Czerniaka przez długi czas stawiały opór ekipie „Białej Gwiazdy”. Zwłaszcza pierwsza kwarta, którą wrocławianki rozpoczęły od prowadzenia 7:2. W końcówce koszykarki Wisły poprawiły jednak grę w obronie i na pierwszą przerwę schodziły z przewagą czterech punktów (21:17).
W kolejnych kwartach gospodynie kontrolowały grę utrzymując bezpieczną, kilkupunktową przewagę. Przed ostatnią kwartą Wisła prowadziła już różnicą 10 punktów i choć koszykarkom Ślęzy udało się zmniejszyć straty do zaledwie pięciu „oczek” (60:65), to jednak końcówka spotkania należała już do krakowianek, które ostatecznie wygrały 83:64.
O przegranej Ślęzy zadecydowała przede wszystkim słaba skuteczność - 38,7% przy 60% Wisły oraz duża liczba fauli, które dały gospodyniom aż 22 punkty z rzutów wolnych.
– Myślę, że ta porażka dziewiętnastoma punktami nie odzwierciedla przebiegu meczu, bowiem przez trzy kwarty byliśmy równorzędnym przeciwnikiem dla mistrzyń Polski. Zagraliśmy dziś dobrze, zdecydowanie lepiej niż w poprzednich spotkaniach. Choć końcówka pojedynku nie potoczyła się po naszej myśli. Patrząc na naszą postawę w całym meczu wracamy do Wrocławia pełni optymizmu – powiedział po meczu trener Ślęzy Radosław Czerniak.
Następny mecz we Wrocławiu Ślęza zagra w niedzielę, 2 listopada, z MKK Siedlce. Serdecznie zapraszamy na to spotkanie. Początek meczu o 16:00 w hali Uniwersytetu Przyrodniczego, przy ul. Chełmońskiego 43. Wstęp będzie bezpłatny.
Wisła Can-Pack Kraków – Ślęza Wrocław 83:64 (21:17, 20:19, 20:15, 22:13).
Wisła: Lavender 20, Quigley 16, Vandersloot 11, Petronyte 10, Żurowska-Cegielska 7, Kaczmarczyk 4, Abdi 4, Ouvina 1, Ostasiewicz 0, Ciężadło 0.
Ślęza: Player 24, Brown 10, Mistygacz 8, Pawlak 7, Śnieżek 7, Bandyk 4, Czarnecka 4, Jasnowska 0, Stachnik 0, Głocka 0, Jaworska 0.